Jak tworzyliśmy historię naszej szkoły, czyli rozmowa z Ewą Kozłowską – Kozyrą, nauczycielem – bibliotekarzem w ZSE

wpis w: Bez kategorii | 0

Przez wiele lat pracowała Pani w charakterze nauczyciela- bibliotekarza . Proszę przypomnieć początki swojej przygody z „Elektrykiem”?

E.K. „Elektryk” od wczesnej młodości był bliski memu sercu. To szkoła, o stworzeniu której marzył mój ojciec Józef Kozłowski, będąc jeszcze Kuratorem Okręgu Szkolnego, potem Dyrektorem Technikum Mechanicznego, a następnie Kuratorem Oświaty i Wychowania w Kielcach. Dzięki jego staraniom i grupie osób przychylnych tej idei, wieloletnie marzenie spełniło się i w 1975 roku powstał Zespół Szkół Elektrycznych. Musze nadmienić, iż mój ojciec miał także zaszczyt być Dyrektorem tej placówki od 1981 roku aż do śmierci w 1987 roku.

Kiedy rozpoczęła Pani pracę w Zespole Szkół Elektrycznych?

E.K. Pracę w tej szkole rozpoczęłam w 1982 roku. Od 1986 do 2007 roku pracowałam jako nauczyciel – bibliotekarz. Był to piękny okres w moim życiu zawodowym. W latach 80. i 90. „Elektryk” cieszył się ogromną popularnością wśród młodzieży i należał do szkól o najwyższym poziomie nauczania w Kielcach. Aby być uczniem tej renomowanej szkoły, należało doskonale zdać egzamin wstępny nie tylko z języka polskiego i matematyki, ale także z fizyki. Młodzież ucząca się w ZSE posiadała nie tylko ogromną wiedzę, ale także różnorodne zainteresowania.

Jak wyglądał  dzień pracy bibliotekarza w naszej szkole?

E.K. Poza codziennymi czynnościami, takimi jak: ewidencja i opracowywanie księgozbioru, wypożyczanie książek i czasopism, bardzo ważną częścią pracy nauczyciela – bibliotekarza było powołanie i opieka nad Aktywem Bibliotecznym i Kołem Miłośników Książki. Aktyw była to grupa chłopców, którzy pomagali w naprawie zniszczonych książek i wypożyczaniu ich innym, zwykle młodszym kolegom. Biblioteka posiadała bardzo bogaty księgozbiór, w skład którego wchodziły: lektury, ogromny dział techniczny, beletrystykę o obszernej tematyce. Byliśmy jedną z największych bibliotek szkolnych w Kielcach. Przeprowadzałyśmy lekcje biblioteczne dla klas pierwszych, czy też zajęcia dotyczące  prawidłowego konstruowania bibliografii do prezentacji maturalnych.

Czy gusta czytelnicze młodzieży zmieniały się na przestrzeni lat ?

E.K. Oczywiście. Bardzo dużą popularnością wśród młodzieży cieszyły się różnorodne czasopisma motoryzacyjne, informatyczne, elektroniczne i popularnonaukowe. Prenumerata gazet zawsze była konsultowana z nauczycielami i młodzieżą z Aktywu Bibliotecznego. Uczniowie mieli też duży wpływ na to, jakie książki  zostaną zakupione do biblioteki. Gusta czytelnicze młodzieży ulegały ciągłym zmianom. Były lata fascynacji wojną , potem dużą popularnością cieszyły się kryminały i horrory, a początek XXI wieku to rozczytywanie się literaturą fantasy. Czas zaciera pamięć, ale niektóre chwile, zdarzenia, wyjątkowi ludzie na trwałe się w nią zapisują.

Proszę o podzielenie się z nami wspomnieniami dotyczącymi takich chwil i ludzi.

E.K. Najmilsze wspomnieniem łączą się z  ludźmi. Szczególnie zapamiętałam chłopców z Koła Miłośników Książki. Była to wyjątkowa grupa młodzieży zainteresowana literaturą, filmem, kulturą. Spotykaliśmy się w bibliotece i godzinami dyskutowaliśmy o najnowszych filmach, wymienialiśmy się wrażeniami, spostrzeżeniami. Czasami toczyliśmy burzliwe rozmowy o wychowaniu, relacjach z rówieśnikami, kulturze osobistej. Do tej grupy należeli: Przemek Markiewicz, Sylwek Knez, Piotrek Białek, Paweł Gołąbek, Marcin Baran. Do dnia dzisiejszego wspominam ich ciepło.Pani relacje z uczniami były inne niż nauczycieli, wychowawców.

Jak Pani ocenia młodzież z perspektywy osoby, która nie była obarczona koniecznością oceniania, pilnowania frekwencji?

E.K. Miałam to szczęście, że nie musiałam nadzorować postępów w nauce i kontrolować obecności na lekcji. To bardzo ułatwia kontakty z młodzieżą, są bardziej otwarci i skorzy do zwierzeń. Młodych ludzi odwiedzających bibliotekę można podzielić na dwie grupy: tych, którzy przychodzili sporadycznie tylko po lektury i niezbędną literaturę specjalistyczną i tych, których interesowało coś więcej i chcieli znaleźć  ciekawą, niebanalną książkę. Ci drudzy każdą przerwę i czas po lekcjach spędzali w bibliotece, w której panowała przyjazna atmosfera. Nie zawsze było to jednak miejsce bardzo ciche. Młodzież nie czuła się u nas skrępowana i prowadziła różne dyskusje, szczególnie po zainstalowaniu kilku stanowisk komputerowych.

Jak Pani dzisiaj postrzega szkołę,  młodzież i rolę bibliotekarza w wychowaniu młodych ludzi?
E.K. Szkoła pełni istotną rolę w kształtowaniu młodego człowieka, przecież uczniowie spędzają w niej większość swojego życia. Biblioteka to azyl szkolny, miejsce integrujące,  to także  książki pomagające zdobyć wiedzę, poszerzyć horyzonty, przynoszące radość, ale też zmuszające do refleksji. Dzisiejsza młodzież chętniej sięga po  nowoczesne nośniki, niż po tradycyjną książkę. Oczywiście to rozumiem  i zdaję sobie sprawę, że biblioteka powinna nadążać za nowinkami. Najważniejsze żeby młodzież nadal czytała i miała szerokie zainteresowania. Dobrze jeśli każdy uczeń może w bibliotece znaleźć coś dla siebie w tradycyjnej, drukowanej formie jak i tej nowoczesnej, elektronicznej, ale…

Ale?

E.K. Osobiście, mimo oszałamiającej technologii i coraz bardziej dostępnych e- książek, preferuję książkę drukowaną, szeleszczące kartki, zakładki.  Z książką jest jak ze zdjęciami . Nowość fascynuje, ale prawdziwy klimat mają te stare fotografie na pocztówkach. Nie oznacza to oczywiście , że nie korzystam ze zdobyczy technicznych… (śmiech) I tak chyba właśnie  wygląda misja współczesnego bibliotekarza, który  umie  łączyć szelest kart z superszybkimi łączami internetowymi.

Dziękuję za rozmowę i ciepłe wspomnienia.

(Lidia Sułowska- Trofimiuk)