W tym roku nasza szkoła „skończy” 40 lat. To doskonała okazja by powspominać. Pracuje Pani w ZSE od wielu lat. Jak Pani trafiła do „Elektryka”?
I.C. Do ZSE przyszłam z Zespołu Szkół Technicznych przy Zakładach Urządzeń Chemicznych i Armatury Przemysłowej w Kielcach. Wcześniej pracowałam w Zakładzie Energetycznym w Kielcach. Odeszłam z ZST ponieważ w ZSE miałam więcej godzin zgodnych z moim wykształceniem i zainteresowaniami. Poza tym „Elektryk” był blisko mojego miejsca zamieszkania i wreszcie mogłam uczyć elektryków, a nie spawaczy jak w ZST.(śmiech)
Dlaczego wybrała Pani zawód nauczyciela?
I.C. Wybrałam zawód nauczyciela, ponieważ zawsze lubiłam młodych ludzi, ich bystrość umysłu, ciekawość świata. Rozumiałam ich problemy, chętnie pomagałam je rozwiązać, jeśli było to możliwe…
Co utkwiło w Pani pamięci z pierwszych lat pracy? Jakieś szczególne sytuacje, trudności, radości?
I.C. Po czterech latach pracy w „Elektryku” dostałam wychowawstwo w klasie czwartej, którą już w poprzednim roku uczyłam (w tamtym czasie technikum było pięcioletnie). Klasa miała w zwyczaju chodzić na wagary przynajmniej raz w miesiącu. Po pierwszych wagarach zastosowałam sankcje w postaci comiesięcznych spotkań z rodzicami, na które bezwzględnie musieli przyjść, oraz zakaz uczestniczenia w dyskotekach i wycieczkach. Podziałało!. W klasie piątej kilku uczniów z tej klasy brało udział w Olimpiadzie Wiedzy Technicznej. Dzisiaj już nie pamiętam ilu dokładnie otrzymało zaświadczenie upoważniające do przyjęcia na uczelnię bez egzaminu wstępnego, ale zapamiętałam ich upór i chęć zdobywania wiedzy, które mi zaimponowały . Po maturze pożegnali mnie przeogromnym bukietem pąsowych róż i głośnym sto lat. Wspominam ich, tak jak i wielu innych moich wychowanków, z ogromną radością.
Jak wyglądała nasza szkoła na początku swojego istnienia z punktu widzenia kształcenia zawodowego?
I.C. Z biegiem czasu nasza szkoła konsekwentnie się rozrastała. Pracownie wzbogacały się każdego roku o nowe pomoce naukowe, ponieważ maturzyści w ramach egzaminu zawodowego wykonywali różne prace pod kierunkiem nauczycieli. Myślę, ze wtedy szkoła dysponowała większymi funduszami na zakup pomocy naukowych niż obecnie. Duży wkład w jej rozwój mieli także sami uczniowie.
Czy obecna szkoła bardzo różni się od tej z początków Pani pracy?
I.C. Tak. I to bardzo! Przede wszystkim zmieniły się oczekiwania wobec szkoły, nauczycieli. Władze oświatowe nałożyły na nas mnóstwo biurokratycznych obowiązków, z których część nie pomaga w sprawnym funkcjonowaniu placówki. Zmieniły się również metody pracy z uczniami, nowego charakteru nabrały egzaminy zawodowe. Dzisiejsza młodzież zupełnie inaczej podchodzi do obowiązków szkolnych, ma zróżnicowane zainteresowania, jest otwarta, ale niestety nie zawsze w pełni korzysta z ofert edukacyjnych szkoły.
Miłe wspomnienia szczególnie zapadają w pamięć. Które z nich przywołuje Pani z sentymentem?
I.C. Mam bardzo wiele wspomnień, przeważają te dobre. Chyba najbardziej miłym wspomnieniem jest udział moich uczniów w Ogólnopolskiej Olimpiadzie Wiedzy Elektrycznej i Elektronicznej w Toruniu. Na ponad 100 szkół, mój uczeń, którego uczyłam trzy lata zdobył największą ilość punktów. Cieszy mnie myśl, że choć trochę przyczyniłam się do jego sukcesu.
To duże osiągnięcie! Mamy nadzieję, że nadal będzie Pani odnosiła sukcesy, czego serdecznie życzymy. Dziękuję za rozmowę . ( M.D., M.S.T.)